Sobota, 20 lutego 2016 roku. Pamiętam jak dziś, że dygałam
wtedy po schodach na czwarte piętro i z powrotem, powtarzając czynność z sześć
razy, dopóki nie dopadła mnie porządna zadyszka. 2 dni po terminie porodu, a
mnie wydawało się już, że młoda zapuści korzenie w macicy, urośnie jeszcze z
siedem kilo, aż w końcu eksploduje razem z moim brzuchem. Ze strachu przed tą
mordorową wizją, pobudzałam więc co mogłam i jak mogłam, żeby to to się nie
zagnieździło na wieki, tylko wylazło tą samą dziurą, co wlazło.
_______________________________________________________________________________________________
Wtorek 21 lutego 2017 roku. Jakie to smutne i przerażające,
że rok mija tak szybko. 365 dni, każdy inny, każdy wyjątkowy i niepowtarzalny.
Każdy kończy się zbyt prędko.
Kochana Córko, przez ten cały za szybki rok zdążyłaś zmienić
życie tylu ludzi. Chcę Ci dzisiaj za to podziękować. Bo życie do góry nogami
jest dużo pełniejsze i piękniejsze niż to z nogami na ziemi. Masz za sobą jeden
z najcięższych i najintensywniejszych etapów, które będę Ci przypominać
nieustannie pokazując zdjęcia i filmy z Twoim gwiazdorskim udziałem. Po to,
żebyś wiedziała, żebyś była świadoma tego, ile można osiągnąć w jeden rok. Bo
zanim ten rok minął zdążyłaś już tyle zdziałać…
Przetrwałaś paskudny okres noworodkowych bólów brzucha,
które co dzień rozrywały nasze serca na strzępy z niemocy i żalu, że cierpisz.
Pokonałaś swoje własne bariery i przekroczyłaś granice tyle
razy - nie zdołam zliczyć - żeby stać się ruchliwym bobasem, którego dzisiaj
wszędzie pełno.
Zdążyłaś posmakować życia na tyle, żeby śmiało, wesoło i
pewnie czuć się wśród obcych, nieznanych ludzi i miejsc.
Wycisnęłaś z nas litry łez wzruszenia na widok Twoich
postępów i kolejnych kroków milowych.
Błogo przespałaś ostatnie 10 miesięcy swojego nocnego życia,
co i nas wprawiło w spokój i radość, że mamy wyspane i zdrowe dziecko.
Przeraczkowałaś dziesiątki kilometrów, brudząc setki par
spodni, obdarzających wszystkich milionami uśmiechów i zaliczając niepoliczalne
ilości upadków z dywanu na podłogę.
Zdążyłaś zaopatrzyć swoją szczękę w całe 8 i pół białych
perełek, przy niektórych męcząc się okropnie, przy innych w ogóle nie dając
znać, że wychodzą.
Poznałaś trochę swojego pięknego kraju i choć nic nie
będziesz z tego pamiętać, ja pokażę Ci kiedyś, jak szczerze cieszyłaś się na
widok morza i jak bardzo lubiłaś spacery po Krakowie.
Zdążyłaś nauczyć mnie macierzyństwa w każdym tego
słowa znaczeniu, pokazując jak kolorowy, wesoły i dziecięcy może być świat
matki.
Obrzuciłaś najważniejszego mężczyznę w swoim życiu setkami
szczerych buziaków i przytulasów, wyrzucając z siebie przy tym urocze „tata”,
które stopiłoby każdy lód i rozgrzało każde serce.
Wiesz już, co jest słodkie, a co kwaśne. Masz swoje ulubione
smaki i chcesz poznawać nowe. Umiesz pokazać, co jest warte podjedzenia, a
czego na razie nie tkniesz. Ale nie martw się, dam Ci spróbować wszystkiego.
No i najważniejsza w dzisiejszych czasach umiejętność…
nauczyłaś się włączyć przeglądarkę na smartfonie. Będziesz kozaczyć na
podwórku.
Dzięki Tobie, kochana Córko, wiemy jak lepiej korzystać z
życia, ile jeszcze mamy planów i marzeń do spełnienia, a Ty od roku jesteś
zawsze na czele naszej listy. Dzięki Tobie wracamy codziennie do naszych
dziecięcych chwil i przeżywamy je z Tobą od nowa, a każda taka chwila to
ogromna przygoda. I choć czasem życie wydaje nam się nieproste, niedoskonałe,
czasem nudne, Twoja obecność przypomina
o tym, co jest w nim najważniejsze i jak doceniać każdy jego etap.
Jesteś największym i najpiękniejszym prezentem od losu.
Uwielbiam to, że nadal nie do końca Cię odpakowałam. Że co dzień odrywam
kawałek papieru, a pod nim kryją się kolejne niespodzianki. Uwielbiam, że w tym
wielkim kartonie są jeszcze miliony mniejszych, które będę rozpakowywać jeszcze
przez długie lata.
Dziękuję, że jesteś.
Mama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz