poniedziałek, 25 lutego 2019

Alutkowe 3 latka

Bycie mamą trzylatka nie jest proste. W ogóle bycie mamą nie jest proste. A bycie mamą trzyletniej pannicy to już w ogóle wyzwanie. I zanim miałam dzieci, byłam święcie przekonana, że to one uczą się od nas. Nic bardziej mylnego. Ostatnie trzy lata życia pokazały, jak bardzo ograniczona byłam pod wieloma względami.

Moja pierworodna skończyła właśnie te magiczne trzy latka. Kiedy patrzę na jej zdjęcie sprzed roku, gdy próbowała zdmuchnąć świeczki, mam wrażenie, że te dwa wydarzenia, zeszłoroczne i tegoroczne urodzinki, dzieli dosłownie przepaść. Kiedy miała dwa latka, była dla mnie niemowlaczkiem, który ledwo gada, sporo płacze, doskonali umiejętność biegania i trzyma się kurczowo maminej nogawki. Dziś jest zupełnie innym dzieckiem. Pogadać z nią można jak ze starą. Potańczyć, recytować wiersze, pośpiewać piosenki.

Kochana Alicjo, składałam Ci już życzenia ze swojego, wprost do Twojego, serduszka. Jednak oprócz życzeń, należą Ci się podziękowania...

Dziękuję mojej Córce.

Za to, że nauczyła mnie miłości całą sobą. Nie kocham jej bowiem tylko sercem. Kocham ją każdą cząstką siebie i każdą tę cząstkę oddałabym jej bez wahania. Kocham ją ustami, które codziennie obsypują jej śliczną twarz buziakami. I kocham dłońmi, które gładzą jej długie, kręcone i mokre po kąpieli włoski. Kocham oczami, które patrzą i podziwiają każdy jej postęp, każdą nową umiejętność, choćby to miał być tylko nowy krok w jej autorskim układzie tanecznym. I kocham nogami, które gonią ją każdego dnia coraz prędzej, bo dogonić nie mogą. Nogami, które pokonują z nią kolejne ścieżki dzieciństwa i starają się dotrzymać jej kroku. Kocham też uszami, które wysłuchują codzienne monologi, piosenki, wiersze, marzenia, małe kłamstewka, prośby. Które chłoną jej piękny śmiech. Kocham wszystkim, za wszystko.

Za to, że nauczyła mnie być dzieckiem. Znowu, po raz kolejny przeżywam dzięki niej dzieciństwo i to jest chyba najwspanialsza przygoda dla każdego rodzica. Taki wehikuł czasu, który przenosi nas w poprzednią epokę. Tylko ze smartfonami i dronami. I hulajnogami z Krainy Lodu. No prawie, jak moje dzieciństwo. To dzięki niej codzienność to zabawa. Przerywana niestety dość brutalnie robieniem obiadu i prania, ale jednak zabawa. W berka, w dom, w szkołę. Puzzlami, grami, klockami. To życie pełne kolorów, wyobraźni i nowych doznań. No bo nigdy nie zwróciłabym uwagi na zwykłą, zieloną, puchatą gąsienicę na chodniku, gdyby nie Ala, która ma jednak nieco bliżej do ziemi i zawsze przyuważy jakąś godną uwagi. Dla dziecka to niepojęte szczęście, znaleźć gąsienicę!

Za to, że się wzruszam. Dzięki niej właśnie. Ale ja to w ogóle jestem miękka, emocje wywalam na wierzch bez oporów. A ona jeszcze funduje mi jazdy w stylu "Mamuniu, Ty jesteś taka kochana i taka ładna".. albo "Mamuniu, nie denelwuj się, ja to sama zlobię" .. Albo podbiegnie do Asi i wykocha ją z prostej potrzeby serca. Wróci się do niej z korytarza, tuż przed wyjściem do przedszkola, bo zapomniała dać jej buziaka! Odda jej ostatniego biszkopta. A tatusiowi powie, że ma usiąść obok, bo chciałaby się przytulić. Takie momenty rozwalają mi cała twardą psychikę, którą powinna mieć każda matka! Dziękuję jej za to każdego dnia.

I za to, że jest taka moja. Przyznaję, trochę jest też tatusiowa. Ale jednak mam wrażenie, że matka i córka to duet nie do podrobienia, zwłaszcza, kiedy zostajemy same. Ten przekaz myśli, wspólne tematy, wszystko, co nas łączy, jest wyjątkowe i na wagę złota. Córka dla matki to sprawa fenomenalna. I dopiero teraz zaczyna się najlepsze! Zaraz będziemy chodzić do kina na dziewczęce i babskie bajki i filmy. I będziemy buszować w sklepach w poszukiwaniu sukienki idealnej. I razem upieczemy pyszne ciasto. I stworzymy wspólnie nowe ubrania dla lalek. Pogadamy, pośmiejemy się i popłaczemy jak dwie najlepsze przyjaciółki. Mimo że jest jeszcze małą dziewczynką, poniekąd córeczką tatusia, to wiem, że to moja bratnia dusza. Moja Alutka ❤

Dziękuję jej codziennie za tak wiele rzeczy, za niektóre słowami, wprost, za inne w ciszy, w duchu. Bo naszym dzieciom naprawdę należą się pokłony za to, jak z noworodków stają się wartościowymi ludźmi. Przy naszej niezaprzeczalnej pomocy, wiadomo, ale też dlatego, że same bardzo tego chcą! Pomagać nam, uczyć się, dowiadywać, szukać odpowiedzi, doskonalić swoje umiejętności. Są ciekawe wszystkiego, chętne na nowe doświadczenia, a przy tym tak bardzo podekscytowane drobnymi sprawami, zachwycone codziennością. Właśnie takiego podejścia powinniśmy się od nich uczyć. Nasze życie będzie wtedy jednym wielkim dzieciństwem.

Szybciutko rośnie nam druga córa. Jeśli choć trochę wda się w Alutkę, już niedługo czeka mnie prawdziwa karuzela emocji. Życzcie mi dobrej zabawy i jazdy bez trzymanki 😏




4 komentarze:

  1. Piękne i prawdziwe. Uzmysłowiłaś mi wiele aspektów, które w codziennym, zabieganym życiu pozostawały niedostrzeżone. Wzruszające słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to mi właśnie chodziło. Czasem wystarczy spojrzeć na czyjeś życie, żeby zrozumieć wiele w swoim własnym :) przesyłam pozdrowienia!

      Usuń
  2. A jeśli nie będzie chciała chodzić z matką do kina, bo to obciach? Trzeba pamiętać, że dziecko nie jest przedłużeniem ciebie, tylko osobnym bytem, człowiekiem który ma prawo do własnych preferencji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za komentarz, jednak zupełnie nie było moją intencją przekonanie, że będę siłą zabierać córkę do kina. To jedno z setek zdań w tym wpisie, do którego się Pan/Pani odniósł/odniosła. Przesłanie tego tekstu jest zupełnie inne i całkiem o co innego mi tu chodziło 😊 Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń