piątek, 17 czerwca 2016

Początki zawsze są trudne

Pamiętniki pisałam od dziecka. Gdybym przetrzepała wszystkie szafy, znalazłabym pewnie moje dawne wypociny i uśmiała się z nich przednio. Przez kilkanaście lat zmieniło się jednak wiele, długopis i celuloza odeszły w niepamięć. Sieć zapamiętuje każdy detal, dzisiaj wszystko jest "w chmurze". Mogę więc zacząć bloga bez obaw, że gdzieś mi zaginie. W sieci nic nie ginie.

Jestem żoną od niespełna 2 lat. Matką od 4 miesięcy. Kiedy dziś moje dziecko po raz pierwszy obróciło się samo z pleców na brzuch, rzekłam do mojego M, że czas zacząć uwieczniać takie momenty. Moja pamięć jest dobra, no ale bez przesady. Za kilka lat nic nie będę pamiętać, a dziecku coś opowiedzieć trzeba. Samo przecież jest w fazie największego kaca swojego życia.

Na co dzień dzieje się tyle dobrego, że obawiam się o długość postów. Bo - jak się okazuje i jak uprzedzali - macierzyństwo jest największą i najbardziej ekscytująca z przygód. Do dzis pamiętam kolor ścian na porodówce i pierwsze godziny we troje, a za chwilę bede kupować Ali pierwszy rower. Po pierwszym miesiącu jej życia, po totalnym lajfowym bałaganie, stercie nie wyprasowanych ciuchów, nie zrobionych obiadów i nie przespanych nocy, wrócilam z przytupem do żywych. Ogromnie cieszy mnie fakt, że nareszcie w odstawkę poszły lekarstwa na kolki, pampersy "jedynki", witamina K+D i to całe przerażenie, czyli wszystko, co kojarzy się z najcięższym, tym pierwszym okresem macierzyństwa. Ustąpiło to miejsca kolorowym zabawkom, ciuszkom już w rozmiarze 68, całej gamie pomysłów na spędzanie z nią czasu, a nie tylko wgapiania się w jej śpiącą buźkę. Zamiast wegetującego bobaska potrafiącego tylko s*ać (spać? ssać?), mamy w domu istotę ludzką, z którą nawiązujemy regularny, bogaty zresztą kontakt w ciągu dnia, i którą żegnamy buziakiem w czòłko na całą noc. Zamiast siedzieć nieprzytomna przed tv, mogłam wyszydełkować Ali biało -czerwone kapcie na Euro, zamiast odgrzewanej  zupy, trzaskam już dwudaniowe obiady z deserem. No nie zawsze. Czasem robię sobie dzień lenia. Taki.... dzien matki :)

Cdn.

3 komentarze: