czwartek, 6 grudnia 2018

Do boju, do boju!

Przyznaj się.

Ile razy mówiłeś sobie, że od jutra przechodzisz na dietę? Po czym opędzlowałeś całą szafkę słodkości, żeby się nie zmarnowały i nie kusiły podczas odchudzania? Ile razy obiecywałeś sobie, że od poniedziałku zero czekolady? Że od poniedziałku siłownia 5x w tygodniu... że od pierwszego stycznia zmieniasz styl życia, zaczniesz biegać, zrealizujesz to w ramach postanowienia noworocznego... że na wakacje będzie brzuch jak ta lala, że kaloryfer, że zniknie oponka.

A ile razy wytrwałeś w tym postanowieniu? Jeśli choć raz, jesteś bohaterem. Bo nie sztuka podjąć wyzwanie, naprawdę. Choć dobry plan, konkretny cel do obrania i chęci to już sporo. Nie wiem, jak u Was, ale ja milion razy chciałam coś zmienić. I zaczynałam właśnie standardowo - dziś jest niedziela, więc akurat powyżeram wszystkie żelki, a od jutra to już naprawdę, zero słodyczy! Nawpieprzam się na zapas, bo przecież to już ostatnia czekolada w moim życiu, więc mogę! Po czym nadchodził poniedziałek, robiłam sobie piękną, a'la instagramową owsiankę, ze wszystkimi możliwymi zdrowymi dodatkami i byłam dumna, że zjadłam ją w całości. Od razu czułam się chudsza. Przychodził jednak wieczór i organizm domagał się tego, czego dostarczałam mu przez ostatnie lata o tej porze dnia - słodyczy. Zapał szybko mijał.

Bo tak naprawdę bez dobrego planu i porządnego wsparcia, bez konkretnego celu albo odpowiedniej motywacji, trudno jest wytrwać w jakimkolwiek postanowieniu. A w TAKIM to już szczególnie. Bo przecież musisz wyrzec się tylu pychotek. Ciastek do kawy. Tortu na urodzinach dziecka. Piwa do meczu. Pizzy w sobotni wieczór. A do tego te treningi... Zamiast obejrzeć po raz milionowy Love Actually, to trzeba zrobić nogi. Zamiast imprezy, rozwijasz mate i trzaskach Ewkę. Zamiast laby na kanapie, wylewasz siódme poty na trampolinach, fitnessie, aerobiku, basenie, siłowni.

Wiem, że bywa ciężko. Że moje wyzwanie jest jednym z trudniejszych. Bo tu nie tylko chodzi o "dietę", jakkolwiek to brzmi. Albo nie tylko chodzi o treningi. Ale chodzi o jedno i drugie, razem, zusammen. A to już jest naprawdę c h a l l e n g e.

Ostatnio podczas treningu na macie, Chodi krzyczała do mnie ze szklanego ekranu: "Jeśli myślisz, że jest ci ciężko, pomyśl, że i tak wyprzedzasz tych, którzy siedzą teraz na kanapie". Powtórzyłam to mojemu mężowi, który akurat siedział na kanapie 😂 I uświadomiłam sobie, że to jest prawda. Że nieważne, jak jest Ci trudno na początku (bo naprawdę, początki wyzwania to katorga), to wiem, że robię coś dobrze, że robię coś dla siebie. Że mam czas. Bo czas i tak upłynie - pytanie tylko, jak go wykorzystam: leżąc przed tv i zajadając się zielonymi lidlowymi żelkami (o w mordeczkę, ale ja za nimi tęsknię), czy trenując ciało i psychikę, żeby móc za rok powiedzieć, że było warto.

Minęły 3 tygodnie wyzwania. Zastosowałam się do kilku rad wygrzebanych w Internecie:

1. Odstaw kolorowe napoje.
2. Ogranicz smażenie.
3. Odstaw cukier.
4. Wybieraj najbardziej sycące produkty.
5. Pij więcej wody.
6. Jedz wolniej.
7. Nie podjadaj między posiłkami.
8. Zwiększ aktywność w dzień.
9. Ogranicz jedzenie na mieście (dobrze, że u nas nie ma Mc Donald's'a😂)
10. Wysypiaj się.

Wbrew pozorom, najciężej mi wykonać pkt 10 ze względu na obecność osobnika dziecięcego ząbkującego. Ale reszta, nie powiem, idzie mi nieźle. I za tydzień czeka mnie pierwsze kontrolne mierzenie. Nie spodziewam się  wielkich efektów. Wiem, że na konkretne zmiany trzeba poczekać minimum 3 miesiące, ale nie powiem, spodnie zrobiły się ostatnio luźniejsze. I na razie to mi wystarczy i bardzo mnie motywuje.  Działam dla siebie, dla mojej rodziny, dla zdrowia, kondycji i urody. Nie zamierzam zwalniać tempa. Ostro pracuję na efekty i na wspaniałe samopoczucie. Bo wiem, że formę robi się na lata, nie na lato.

I mała dygresja na koniec. Nawet przedszkolaki wiedzą, jak wygląda odpowiednia piramida życiowa człowieka - najważniejszy jest ruch i zdrowe jedzenie.



Nie wiem, czy to widzicie, ale na samej górze jest też miejsce na małą muffinkę 😃 Ale na cheat days przyjdzie jeszcze pora. Na razie nie zasłużyłam 😂














A jak tam u Was, też daliście sobie rok? 😏

#dajesobierok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz