wtorek, 30 sierpnia 2016

Odporność na otoczenie

Macierzyństwo, oprócz oczywistego bycia matką, nauczyło mnie jednej ważnej rzeczy: niewtrącania się w nieswoje sprawy. Dotąd robiłam to często, przyznaję bez bicia. Jestem wścibska i chętna do udzielania rad, nawet jeśli ktoś sobie tego nie życzy, taki już mój charakter. Ale zaczęłam nad tym ostro pracować, od kiedy zostałam mamą. Bo okazało się, że dookoła mnie jest cała chmara specjalistek od wychowywania i pielęgnacji dzieci. I kiedy naprawdę zaczęło mnie to wkurzać, rozpoczęłam proces nauki trzymania gęby na kłódkę.

Wiele wokół mnie matek i babć. Podczas przechadzek z Alą napotykam całe gremia bardziej doświadczonych i starszych stażem mam: czy to w aptekach, na spacerach, knajpach czy w galeriach handlowych. Czasem z dziećmi, często bez, ale zawsze z tym samym zaciekawieniem w oczach, co kryję pod budą tego wózka i jak o to coś dbam.

Są rzeczy, których nigdy nie powiem innej matce, o które nie zapytam za żadne skarby. Bo mnie zapytano o to już dziesiątki razy i wiem, że to działa jak płachta na byka.

1. Czy jej nie jest zimno w nóżki?

Jedno z moich ulubionych. Jest 30 stopni na dworze, słońce grzeje jak w tropikach. Dziecko ubrane lekko, ledwo co zarzucona chustka na głowę, krótkie portki. I bez skarpet! No nie, moje drogie. Nie jest jej zimno. I mimo że ma chłodne stopy, nie założę jej góralskich wełnianych skarpet. Podobnie w domu, gdzie temperatura co prawda niższa, ale na szczęście bez huraganów i zimowych klimatów. Od noworodka uczę Alę dotykania gołymi stopami każdego rodzaju powierzchni. Stymuluję jej setki receptorów, które ma na stopach. Niech gładzi, dotyka i pomyka na bosaka, to nie dość że będzie bardziej wrażliwa na wszelkiego typu faktury i będzie wiedziała, gdzie zimne, a  gdzie miękkie, to jeszcze mi nie złapie choróbska przy byle deszczu. Przy którym, by the way, również lubi spacerować ;)

2. Nie jest głodna?

Sorry, ale ja naprawdę wiem, kiedy moje dziecko żąda paszy. Ala potrafi przespać swoje pory jedzenia, chociaż rzadko się ich sztywno trzymam. Nie zmuszam jej do szamania, bo wiem, że jak nie teraz, to zje za godzinę. Jak zgłodnieje. W końcu musi zgłodnieć ;) Kiedy karmiłam piersią, każde jej kwęknięcie otoczenie odbierało jako atak głodu. Że musi zjeść. I pomimo, że wiedziałam, że głodna nie jest, bo zjadła kwadrans temu do syta, przystawiałam ją do cycka dla świętego spokoju, żeby nie gadali, że wyrodna matka jestem, co to nie karmi na żądanie. Głupia byłam. Ala daje mi wyraźnie do zrozumienia, kiedy jest głodna, albo chce jej się pić. Mimo że totalnie nie spieszy jej się do mówienia, ma inne sposoby, żeby wymusić to i owo.

3. Jak to, sama robisz jej obiadki?! Mam nadzieję, że marchewka BIO?

Chciałabym bardzo, żeby warzywa bio, niepryskane, sterylne i ze wszelkimi atestami, były dostępne na każdym rogu za przyzwoitą cenę. Ale nie są. Albo mi do nich za daleko, albo za drogo. Nie będę z tego powodu rezygnowała z gotowania Ali obiadów, co uwielbiam robić. Doskonale wiem, że warzywa z mojego sklepu nie są z nieskazitelnego źródła, ale to nie znaczy, że są niejadalne. Przy dobieraniu posiłków dla mojego grzdyla kieruję się zasadą obserwacji. Dużo testuję i próbuję, bo wiem, że każde dziecko na wszystko reaguje inaczej. Nie sugeruję się reklamami czy opiniami innych mam, po prostu robię po swojemu i obserwuję Alę. Jak ma krosty po brokułach, odstawiam. Jak wypluwa cukinie, odstawiam. Próbuję znowu po kilku dniach, jak akcja się powtarza, rezygnuję i kupuję co innego. Nie powiem, żeby moje obiady były fenomenalnie smaczne, bo umówmy się, coś co nie ma krzty soli ani tego cudownego glutaminianu sodu, dla nas jest po prostu mdłe. Ale zdarzyło mi się raz spróbować tych całych gerberków.... to dopiero paskudztwo :)

4. Czemu nie szczepisz na pneumokoki?

Szczepionki - temat rzeka, ale niejedna matka uwielbia drążyć tę kwestię z inną, co to przylazła do przychodni z niemowlakiem dać mu TYLKO te obowiązkowe. No gdzież! Jakżesz to! Czy ja nie wiem, ile jest zarazków i jakie jest prawdopodobieństwo złapania przez dziecko wirusa?! A jak ją dorwą pneumo czy inne meningo, to co ja zrobię? Będę sobie wyrzucać do końca życia! I żeby kobitki zostawiały sobie tę falę osądu i hejtu dla siebie, byłoby dobrze. Ale po co, skoro można się tym na głos podzielić z osądzaną matką, co nie szczepi na rotawirusy. Nie będę przytaczać dokładnych danych o tych szczepionkach, które wynaleźliśmy w dość wiarygodnych źródłach, powiem tylko, że każdy ma prawo do podjęcia własnej decyzji. Naszym zdaniem, Ala jest w grupie najmniejszego ryzyka zachorowań. A gdyby były one tak popularne i częste, szczepienia kazano by robić obowiązkowo. Póki nie są, a kosztują przy tym horrendalne pieniądze, warto poczytać zanim się zaszczepi.

5. Jak to, nie karmisz już piersią?

Mój hit. Pytanie uwielbiane przez wszystkie mamy, które już nie karmią. Po pierwsze i najważniejsze, dziwię się tym, które pytają o tego typu sprawę, że nie jest im po prostu głupio. Karmienia piersią będę broniła na wieki, świadoma tego, jak piękna, intymna i ważna jest to rzecz. To najbardziej osobisty rodzaj kontaktu matki z jej dzieckiem i to powinno pozostać tylko i wyłącznie w jej gestii, czy karmi, czy nie. Przesłanek do zaprzestania karmienia jest mnóstwo, od niechcenia, do niemożności. Z różnych przyczyn i powódek karmienie naturalne kończy się prędzej, niż byśmy tego chciały. Ale nigdy nie jest to decyzja, którą należy potępić czy jakkolwiek oceniać. Chyba że po cichu, w swojej głowie. Nie karmię od kiedy mała skończyła 3 miesiące i przez tego typu pytania jeszcze do niedawna miałam z tego powodu olbrzymie wyrzuty sumienia. Ale dotarło do mnie, że to nie jest jedyny sposób na dbanie o swoje dziecko, o jego zdrowie i odporność. Robię mnóstwo innych ważnych dla Ali rzeczy, które pozwalają jej się prawidłowo rozwijać. I gdybym tylko mogła, karmiłabym nadal. Ale dziś, widząc jak młoda rośnie, dokazuje, swoim uśmiechem rozkłada nas na łopatki, wiem, że dbamy o nią tak jak trzeba.

6. Czy ona się nie przyzwyczai do nosidełka?

Usłyszałam to pytanie ostatnio w sklepie. Z dopiskiem "I czy w wózku nie marudzi, bo pani tu z nią tak często w nosidełku..." Ja rozumiem zainteresowanie, chęć zagajenia, narzucenia tematu. Tylko w tym jednym zdaniu / pytaniu sugeruje mi się, że przyzwyczajam do noszenia na rękach, a na spacerze to pewnie mam z nią wojnę. Jestem daleka od  przyzwyczajania dziecka do brania na ręce. Chcę mieć dwie wolne w razie chęci zjedzenia obiadu, odkurzenia chaty czy napisania posta :) I nie chcę się wtedy wkurzać, bo mi Ala znowu chce "na opa" - kocham to określenie. Noszę jak najmniej. I pozwalam innym nosić jak najmniej. Wiem, jak wszyscy to uwielbiają, mimo że mała grzecznie bawi się po swojemu i naprawdę nie potrzebuje być na rękach. Idąc do koleżanek czy kuzynek mających małe niemowlaki, zawsze pytam, czy mogę wziąć na ręce. Po prostu wypada. A moje nosidełko uwielbiam. Jest rewelacyjne na szybkie hops do sklepu po cukier. Polecam mamom, które mieszkają na wysokich piętrach w bloku i nie chcą tarabanić się z wózkiem, żeby za 5 minut znowu go targać na górę. Świetna sprawa. Ratuje również w deszczu, bo nie trzeba lecieć w nim z wózkiem, który potem nadaje się tylko pod prysznic, bo na dworze breja. A tak, hop do nosidełka, parasol w jedną rękę, portfel w drugą i w drogę.

Jest jeszcze całe mnóstwo tego typu pytań. Te przyszły mi do głowy ot tak, w kilka chwil. Nie jestem jakąś nietykalską, nieznoszącą krytyki, idealną matką. Jezu, wręcz przeciwnie! Daleko mi do ideału jak stąd na Tahiti. Myślę jednak, że mimo to  powinnam cenić swoje podejście do dziecka, bronić swoich decyzji i co najważniejsze - uodpornić się na otoczenie.
Drogie mamy, wszystkie powinnyśmy. Bo co by nie gadali, nie wątpię, że jesteśmy najlepszymi mamami dla swoich dzieci.

2 komentarze:

  1. My wiele razy usłyszeliśmy podczas naszych wypraw "co to za rodzice, że zabierają takie maleństwo ze sobą"... I wypowiadały się zawsze stare kobity, co to już dawno mają matczyne rozterki za sobą... Nie powiem, przykro mi było, ale masz rację, że trzeba po prostu nabrać odporności na otoczenie :) Każda mama wie, że robi najlepiej dla swojego dziecka i już! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O właśnie, zapomniałam dodać kilka słów o podróżowaniu z niemowlakiem... ;) to też wzbudza wiele kontrowersji. Wierzę, że Wy się tego nasłuchaliście za wszystkie czasy ;)

    OdpowiedzUsuń